Lipiec był miesiącem badań! Stan wyjściowy już znany i można trenować. [WYNIKI]
W lipcu solidnie ruszyłem z przygotowaniami do drugiej części sezonu i oprócz ułożenie sobie optymalnego planu, zrobiłem szereg badań, które miały na celu dobranie odpowiednich intensywności treningowych. W sumie poddałem się dwóm badaniom o charakterze wydolnościowym. Dwa pozostałe, to bardzo obszerne badania krwi, które kosztowały majątek, ale uznałem, że to inwestycja w siebie, w zdrowie i szczędzić nie można 😛 😉 Dzięki tym badaniom, będę mógł lepiej dopasować suplementację, na którą mocno stawiam i o którą dbam od dawna. No i odpowiednie odżywianie. Nad tym tematem pochyliłem się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Badania krwi też dadzą mi wiele podpowiedzi w tym zakresie. I ostatnie to pomiar składu masy ciała.
Zacznę od ostatniego – pomiar składu masy ciała. W tym roku zakupiłem odpowiedni sprzęt dla użytku własnego i do badania grupy biegowej, którą prowadzę. W sezonie wiosennym badałem się regularnie, aby mieć kontrolę i ogląd sytuacji, jak zachowuje się tkanka tłuszczowa, czy nie spada tkanka mięśniowa, czy nawodnienie jest w normie itp. Jednak na okres roztrenowania odpuściłem sobie badania i zdziwienie było niemałe. Tkanka mięśniowa spadła o kilka procent. Tłuszczowa poszybowała w górę ( z 7,4% do 11,2%) wraz z wagą ogólną (71kg – 74,5kg) Wystarczył trzy tygodnie solidnego roztrenowania i rozbestwienia jeśli chodzi o dietę 😉 Ogólnie to, co napisałem wcześniej wygląda tak, jakbym dramatyzował i wyniki byłyby jakieś totalnie poza normami. Jednak są bardzo w normie i ciągle świadczą o tym, że jestem zdrowy 😉 Reasumując cieszę się, że tak to wyszło, bo widocznie organizm potrzebował tego i patrząc na sprawę pod kątem treningowym lepiej rozpocząć przygotowania z takim stanem wyjściowym, pobiegać z większą masą i po drodze gubić co się da. Wyższa tkanka tłuszczowa też w aktualnych przygotowaniach się przyda, bo nie wiem czy wiesz, ale to własnie z niej organizm pobiera energię podczas treningu i wysiłku. Jednak fakt jest taki, że takie przemiany zachodzą wtedy, kiedy w naszym planie przeważa trening o intensywności umiarkowanej dla mnie jest to właśnie trening w tempie maratońskim lub II zakres. Trening o większej intensywności (np. trening do 5 i 10km wiąże się z czerpaniem energii z węglowodanów, glikogenu). Dla potwierdzenia jakości badania moją wagą, zbadany pod tym względem zostałem przy okazji jednego z testów wydolnościowych i wszystko się potwierdziło zgodnie. Przy okazji dowiedziałem się, że moje aktualne przygotowania zazębiają się z wynikami składu masy ciała i jest wszystko jak powinno.
Badanie wydolnościowe nr. 1.
Pomiar VO2max. Wyniki badań VO2max pozwalają na ocenę aktualnego stanu wydolności tlenowej badanej osoby. Nigdy nie robiłem badania tego typu. Zawsze ciekawiło mnie moje VO2max i do tej pory opierałem się na wynikach biegów, gdzie uzyskiwałem najlepsze rezultaty i wyszukiwałem, w dostępnej literaturze, wyliczeń które mogły przybliżyć potencjalne VO2max. Jak wyglądało badanie możesz zobaczyć na poniższym filmie. Dopowiem tylko, że do badania przystępowałem wypoczęty – dzień wcześniej wolne od treningu, wcześniejsze dwa dni tylko spokojne jednostki. Zaczynaliśmy od 7km/h, czyli marsz, stopniowo zwiększaliśmy prędkość bieżni. Równocześnie z pomiarem VO2max było badane stężenie kwasu mlekowego we krwi, które rośnie wraz ze wzrostem intensywności i na podstawie tego badania oznacza się progi metaboliczne, dzięki którym można precyzyjniej sterować intensywnością w czasie treningu.
„Badana osoba wykonuje wysiłek o narastającej intensywności (ergometr rowerowy, bieżnia). Podczas tego wysiłku dokonujemy pomiarów poziomu kwasu mlekowego oraz częstości skurczów serca. Próg przemian tlenowych to poziom kwasu mlekowego we krwi badanego nie przekraczający 2 mml/l. , stężenie kwasu mlekowego do poziomu 4mml/l to wartość progu beztlenowego.
Jednocześnie podczas oznaczania progów metabolicznych dokonujemy rejestracji poziomu HR.”informacja ze strony www.testsport.pl
Wyniki. Jeśli chodzi o VO2max, to można powiedzieć, że zatrzymało się na 60 i dalej nie poszło, bo prędkość na bieżni się skończyła (20km/h). Następne badanie w Poznaniu, na bieżni z prędkością 23km/h 😉 Pan który przeprowadzał badanie mówił, że spokojnie mogłem jeszcze pociągnąć dalej i w sumie też nie czułem, że mam już dosyć i osiągam max. Tętno maksymalne zatrzymało się na 182. Wiem, że moje VO2max mieści się w granicach 63 -64 i świadczą o tym moje wyniki z tegorocznych startów, a oszacowałem je dzięki dostępnych kalkulatorach (np. na bieganie.pl) i tabelach np. z Jacka Danielsa. Według nich trenuję i wszystko się sprawdza 😉
Progi metaboliczne i tutaj jest progres! w listopadzie ubiegłego roku próg tlenowy wyznaczono mi na prędkości 14km/h, a w tym wyszło przy 16km/h do tętna 166. Próg beztlenowy też zanotował lekką poprawę z 18km/h na 19km/h do tętna 177, ale tutaj mogłoby być jeszcze lepiej, gdybym był badany wiosną, w trakcie przygotowań do startów na 5 i 10km, gdzie biegałem sporo interwałów o dużej intensywności. Teraz poprzez roztrenowanie i przygotowania do dłuższych wyścigów próg beztlenowy nieco się obniżył, ale za to tlenowy wzrósł i o to mi właśnie chodziło.
Pisałem na samym początku o dwóch badaniach o charakterze wydolnościowym i specjalnie zostawiłem to jedno na sam koniec, bo… bo nie wyszło 😛 😉 Badania nie planowałem, a raczej organizowałem dla swoich podopiecznych których prowadzę i miałem możliwość skorzystania przy okazji. Tak się złożyło, że to było dwa dni po wcześniej opisywanym badaniu, do dwóch umiarkowanych jednostkach treningowych i jednej mocnej, którą odbyłem dzień wcześniej biegając 16km w ciężkim krosie w okolicy intensywności II zakresu. Jednymi słowy nie byłem wypoczęty, a na pewno lekko zmęczony 😉 Według wyników próg tlenowy miałem zgodny z rokiem ubiegłym, a próg beztlenowy obniżył się do 17km/h i uzyskałem go już z tętnem 175. Co było fajne, to to, że test odbywał się nie w na bieżni mechanicznej, ale na stadionowej, której warunki bardziej odpowiadają codziennym treningom i myślę, że mogą być bardziej miarodajne.
Przebadany jestem solidnie, to teraz tylko pozostaje dopasować odpowiednio trening i trenować zgodnie z tym co się dowiedziałem i co już wiem. Polecam wszystkim przebadanie się dwa razy w roku. Oczywiście nie widzę w tym jakiegoś obowiązku i nie uważam, że jest to jakaś bezwzględna konieczność. Jednak jeśli ktoś podchodzi poważnie do tematu, trenuje z określonymi intensywnościami, a nie ma pewności, że intensywności odpowiadają aktualnym możliwością, to powinien to sprawdzić właśnie za pomocą badania. Ja swoje badania wykonałem dzięki firmom: FTI Lab oraz Sport Test Polska, którym bardzo dziękuję za wsparci moich przygotowań i chęć współpracy ze mną. Dzięki Wam mam teraz spokojniejszą głowę, wiem na czym stoję i mogę zająć się trenowaniem w odpowiednich przedziałach intensywności.
Pozdrawiam
MentalRunner Bartek 🙂