Loading…

Chyża Dziesiątka, Nowy Tomyśl. Do trzech razy sztuka.

12007180_807099969434165_763091668_n

Fot. szaszner.com 

 Ten rok ?biegowy? jest naprawdę wyjątkowy. Mam wrażenie, że to rok zemsty i odgrywania się, ale oczywiście wszystko w granicach rozsądku i o pozytywnym znaczeniu. Odgrywam i mszczę  się na starych wynikach, walczę sam ze sobą 😉

 W tym roku ta sztuka udała mi się już kilka razy. Wracałem na biegi, gdzie w przeszłości mi nie wychodziło i rozprawiałem się z nimi z korzyścią. W ubiegłą sobotę, 12 września, odegrałem się z nawiązką w Nowym Tomyślu na Chyżej Dziesiątce. Dwa lata z rzędu nie wychodziło mi tam! Nie pobiegłem szybciej niż 35:36 w 2013, a rok temu ledwo poniżej 36 minut. Trasa ? 1 pętla, odsłonięta ? dużo słońca i wiatru. Lubię  krążyć po mieście w zabudowanej przestrzeni. Tydzień po półmaratonie, który był moim startem docelowym, poczułem totalny luz i spokój, a to oznaczało, że mogę zawalczyć o wszystko 🙂

Do 12:00 w pracy, a o 14:00 start. Wspólnie z moją grupą biegową wybraliśmy się na ten bieg. Mimo, że zapisałem się w dniu startu, bo gdzieś przepadło moje wcześniejsze zgłoszenie, to i tak byłem spokojny. Wspólna rozgrzewka, ostatnie wskazówki i na start. Szczerze? Nie miałem pojęcia, kto startuje, jaka jest obsada, bo ogólnie nigdy tego nie robię i nie interesuje mnie to,  zwykle jadę się ścigać ze sobą samym. Jednak robiąc przebieżki na 10 min przed startem zauważyłem kilka wyróżniających się biegaczy i odczułem, że obsada tego roku jest solidna. Z uśmiechem na twarzy stałem na linii startu i w myślach powtarzałem sobie: ?rób swoje!?, ?jesteś mocny i stać Cię na dobry wynik!?. Z głową pełną takich myśli ruszyłem na trasę. To nie mogło się nie udać. Start.

12016521_807099986100830_1926613660_n

Fot. szaszner.com

Pierwsze trzy kilometry 3:22-3:25/km. Biegłem z dużą grupą, około 8 zawodników.  Grupa pierwsza –  trzech zawodników, uciekła od początku. 4km i lekkie rozprężenie, zwolniliśmy do 3:30/km, grupa zaczyna się sortować, wychodzi pierwsze zmęczenie i dokładnie rok temu odpadłem w tym miejscu, bo nie wytrzymałem tempa. Tym razem było inaczej. Postanowiłem wrócić do tempa 3:25 i kontynuować bieg nawet samotnie. Ryzykowne, ale czułem się pewnie. Do piątego kilometra biegłem już sam, a przed sobą widziałem 3 zawodnika, który chyba słabł. 5km w 3:27 i nagle szybkim krokiem zbliża się do mnie ubiegłoroczny zwycięzca ? Bartek Majorczyk ? nie mam pojęcia, jak on to zrobił, bo miałem wrażenie, że był daleko z tyłu. Bartek pociągnął konsekwentnie dalej i dogoniliśmy wspólnie 3 zawodnika i wtedy pomyślałem: ?3 miejsce może być moje!?. Byłem cholernie pewny siebie, mimo Bartka obok, który sprawiał wrażenie zdeterminowanego. 6km w 3:19-3:21/km. 7Km – punkt z wodą, wyprzedziłem Bartka, oblałem się wodą i biegłem swoje już sam po 3:24/km. Ostatnie dwa kilometry to było pełna mobilizacja głowy i nóg. Oddech przełączył się w tryb ?mocny finisz? 9km i 10km w 3:18! Meta! Radość! Pozwoliłem sobie na gest zwycięzcy ? ręce powędrowały w górę 🙂

12026506_807099999434162_739419823_n

Fot. szaszner.com

Czas 34:01 i 3 miejsce w klasyfikacji open! 5 sekund gorzej od rekordu życiowego, w samotnym biegu, w nie moich warunkach. To był mój dzień, mój bieg 🙂 I  chyba oprócz ponownego odkrycia, jak ważne jest nastawienie mentalne, zauważyłem, że po tylu latach zaczynam rozumieć, o co w tym szybkim bieganiu chodzi, jaki trening działa, w jakich proporcjach go stosować , kiedy  i ile odpoczywać. Ciągle się uczę i eksperymentuje. Jeszcze kilka wyzwań tej jesieni mnie czeka. Maraton ? ? tak, pobiegnę 🙂 Ale najpierw czas na szybką zmianę treningu. Meldunek już wkrótce 😉

Pozdrawiam

MentalRunner Bartek 🙂

Dodaj komentarz