Czas wybudzić się ze snu. 3 tygodnie roztrenowania za mną, a nawet już dwa tygodnie lekkiego wprowadzenia, bo okres roztrenowania zrobiłem solidnie tzn. mało biegałem, odpoczywałem aktywnie i pasywnie. Regenerowałem się fizycznie, oczyszczałem głowę, łapałem głód biegowy.

Ze względu, że lubię robić podsumowania, a jeszcze bardziej lubię tworzyć plany, wyznaczać cele, to podzielę się też i z Tobą, bo i tak robię to dla siebie, więc czemu nie pokazać tego innym i może zainspirować do podobnych czynności 😉

Podsumowanie.

Zacznę oczywiście od tego, co działo się w pierwszej części sezonu, a działo się naprawdę wiele. Miałem dwa konkretne cele. Zgodnie z moją filozofią treningową, wyznaczyłem jako cel nr. 1 poprawę wyniku na 10km, a jako nr.2 osiągnięcie nowej życiówki na 5km. Niezmiennie w pierwszej części sezonu powtarzam ten schemat od powrotu po wypadku. Stawiam na szybkość i mam z tym cele długoterminowe, które są podstawą mojej motywacji. Ok, to co takiego pobiegałem w tej pierwszej części sezonu?

  • 20 lutego, Bieg Górski Leszno-Grzybowo 10km 36:34
  • 19 marca, Maniacka Dziesiątka, Poznań 10km 33:39 PB
  • 3 kwietnia, Nasza Dycha, Gostyń 10km 34:47
  • 10 kwietnia, Ekonomiczna Piątka, Poznań 5km 16:12 PB
  • 17 kwietnia, 9 Półmaraton Poznań 21,097km 01:14:57 PB
  • 24 kwietnia, Orlen Warsaw Marathon – Bieg Oshee 10km 34:02
  • 8 maja, Bieg Szpota, Swarzędz 10km 34:53
  • 22 maja, XLPL Ekiden Poznań (sztafeta) 9,8km 33:14
  • 29 maja, Wolsztyńska Dziesiątka 10km 35:46
  • 11 czerwca, Mróz Półmaraton, Śrem 21,097km 01:17:35

W sumie 10 startów, gdzie nie było ani jednego biegu na pół gwizdka. Oprócz półmaratonu w Śremie, bo tam pobiegłem bardziej na „miejsce”. Na nie wszystkich biegach byłem w szczytowej formie, nie wszystkie biegi wyszły tak, jakbym tego chciał, ale od kiedy ścigam się z czasem, urywam kolejne sekundy „śrubuję wyniki”, to widzę jak trudno jest utrzymać stały poziom. Oczywiście chwilowe rozczarowanie się odczuwa, bo skoro pobiegłem 33:39 na 10km, to liczę, że albo to nie wszystko na co mnie stać, albo pobiegnę trochę słabiej. Większy nerw się pojawia, kiedy te „trochę słabiej” ukazuje się w wyniku jako 35:46 😉

Pogrubioną czcionką wyróżniłem najlepsze biegi. Tam, gdzie poprawiłem rekord życiowy, wynik z poprzednich lat, gdzie byłem z siebie naprawdę zadowolony i dumny!

Trzy rekordy życiowe! Tak jak pisałem, celem było poprawić wyniki na 5 i 10km – cel osiągnięty w 100%. Co ciekawe! – zarówno na 5km, jak i 10km poprawiłem się o dokładnie 18 sekund 😉 Cele były oczywiście bardziej konkretne! Na 5km wynik, jaki miałem uzyskać, to: „16:15 i mniej”, a na 10km – „33:45 i mniej”. Ok, a co robi w tym gronie życiówka z półmaratonu w Poznaniu? – to był prawdziwy spontan i opisywałem wszystko wcześniej na blogu, jak to było z tym startem. Po prostu poczułem, że mogę tam dobrze pobiec, mimo tego, że byłem gorzej przygotowany niż do ostatniego rekordowego półmaratonu w Pile. Gorzej przygotowany…ja do półmaratonu nie byłem wcale przygotowany, bo miałem mocno wykrojony trening pod 5 i 10km. Ale pobiegłem dobre zawody i mam życiówkę, a przeczucie mnie nie myliło 😉 Tam urwałem 15sekund z poprzedniego wyniku i wiem, że ma jeszcze tutaj wiele do powiedzenia, a raczej wybiegania 😉

Starty słabsze też się pojawiły, jak widać. Ich nie wyróżniałem. Akceptuje je w pełni, bo tak jak pisałem, na pewnym poziomie, nie da się biegać ciągle rekordu życiowego – bynajmniej nie w moim bieganiu. Może tych startów było za dużo, bo przecież w kwietniu odnotowałem 4 starty co tydzień, ale robiłem to świadomie, ryzykowałem, bo czasami i tak trzeba.

Wnioski wyciągnięte z treningów, jak i ze startów. To był kolejny sezon, gdzie sam dla siebie jestem trenerem, sam układam swoje plany treningowe i chyba trenera jeszcze nie zmienię, bo wyniki są i współpraca układa nam się pomyślnie 😉

Wsparcie. Tego nie zabrakło mi w tym sezonie i nie wiem, jakby wyglądało minione pół roku bez tej pomocy. Kolejny sezon w teamie Asics Frontrunner Polska, czyli kolejny sezon w najlepszym sprzęcie biegowym. Dzięki, że mogę z Wami być! W tym sezonie pojawiła się też osoba, która chciała wesprzeć moje przygotowania, a konkretnie odnowę biologiczną, masaże, regenerację. Firma KONSTRUKTOR Artur Olichwer – dzięki raz jeszcze  😉 Firma Dana-Bud jest ze mną od początku i wspiera mnie, jak i mój klub, Wolsztyńską  Akademię Biegową, we wszystkich akcjach i działaniach. Dziękuję!

Cele wiosenne osiągnięte i odhaczone z listy. Co dalej? Co z drugą częścią sezonu?

Planowanie. O tym będzie w kolejnym wpisie.